„Po prostu kocham mecze”: Stephen Bennett z Waterford o bólu, wytrwałości i grze

Dla Stephena Bennetta rok 2025 był kolejnym rokiem, który wymagał od jego ciała tyle samo, co od jego hurlingowego umysłu. Sezon Waterforda w Munsterze zakończył się wcześniej niż się spodziewano – domowym zwycięstwem nad Clare na Walsh Park, a następnie porażkami z Limerick, Tipperary i Cork. Mimo to zawodnik Ballysaggart mimo to uzyskał niesamowity wynik 3/26 w czterech meczach, utrzymując Déise w każdym meczu dzięki samej sile woli.
Słuchajcie, to było bardzo rozczarowujące; nie udało nam się wyjść z Munster, więc nie da się tego inaczej opisać. Mieliśmy ligę Grand League w Dywizji 1B, więc było w porządku, mieliśmy kilku nowych chłopaków, byliśmy zadowoleni z tego, jak się sprawy miały na tym etapie.
Po zakończeniu sezonu hrabstwa, Bennett wystąpił w barwach swojego macierzystego klubu Ballysaggart w turnieju Waterford Premier Intermediate Championship, ale spotkała go katastrofa. To, co miało być rutynowym meczem, przerodziło się w kolejny rozdział w jego długiej walce z kontuzją.
Dwa miesiące temu wpadłem w dołek na Fraher Field podczas półfinału hrabstwa, Premier Intermediate. Złamałem kolano, rozerwałem chrząstkę i złamałem piszczel. Wygląda więc na to, że na razie nie idzie mi najlepiej, w przyszłym tygodniu mam spotkanie z chirurgiem, więc zobaczymy, jak to się potoczy.
To kolejny cios w karierze, którą charakteryzuje odporność psychiczna i miłość do hurlingu. To nie pierwszy rodeo Bennetta i nie zamierza podejmować pochopnych decyzji, ale wie, co oznacza kolejna operacja i że czeka go ciężka zima rehabilitacji.
Chyba znowu czeka mnie operacja, gorset, śruby i kilka rzeczy do wstawienia. Szczerze mówiąc, na razie nie mam pojęcia. Więc poczekamy i zobaczymy.
Nawet mając przed sobą kolejną drogę powrotu do zdrowia, Bennett, mimo kapryśnego charakteru, przyznaje, że nie potrafi trzymać się z dala od gry, a hurling to coś, bez czego nie wyobraża sobie życia. Marzenia o trofeach są dla niego siłą napędową.
Jestem do tego przyzwyczajony. Uwielbiam to, jasne, właśnie dlatego wszyscy to robią. Wyjawiałbyś wszystko, ale koniec końców, to wszystko, co chcesz robić.
Chyba to po prostu nadzieja na wygraną. Zawsze liczysz na swoje szanse w starciu z każdym, ale tak trudno wydostać się z Munster, mecze są po prostu nierealne. To pewnie strach przed tym, że kiedy się skończy, to się skończy, wiesz, to koniec.
Ta motywacja zmusza go do przechodzenia przez ciągłe cykle rehabilitacji, ale pomimo przerw i konieczności dostosowywania sesji treningowych, znalazł rutynę, która pomaga mu w przygotowaniach do ważnych meczów.
Gdybym mógł przebiec sześć tygodni bez kontuzji, byłbym na tyle szczęśliwy, żeby grać. Są rzeczy, których nie potrafię, a bardzo bym chciał. Gdybym trenował tak jak teraz 10 lat temu, byłbym o wiele lepszy.
Jego rutyna regeneracyjna podczas ostrych zacięć w mistrzostwach Munster to czysta sztuka przetrwania, która tylko pogłębia szacunek dla zwycięzcy All-Star 2020.
Gram w niedzielę, a ty po prostu bierzesz kąpiele lodowe, buty regeneracyjne, fizjoterapię, nie trenujesz we wtorek. Spróbuj pojeździć na rowerze, żeby się poruszać. Zawsze ten drugi dzień mnie wykańcza. Nie trenuję w ciągu tygodnia, jakbyś znowu czekał na kolejny mecz.
Bennett ma ogromne uznanie dla ludzi z Waterford, którzy go wspierają i którzy w tym roku pozwolili mu przyjąć nowe podejście. W poprzednich latach nigdy nie opuściłby treningów i wierzy, że gdyby miał więcej czasu wolnego, mógłby wydłużyć swoją karierę hurlingową o lata.
Dostajesz to, co najlepsze, prawdopodobnie mieliśmy najlepszego fizjoterapeutę, z jakim kiedykolwiek pracowałem, Michaela O'Sullivana. Peter (Queally) jest teraz świetny, jeśli chodzi o obciążenie treningowe i zachowuje rozsądek, co do pewnego stopnia się sprawdziło, wiesz, w zeszłym roku.
Kontuzje stawu biodrowego są częścią jego historii od tak dawna, że stały się częścią jego tożsamości i czymś, z czego teraz może się śmiać.
Wiem, że tylko o tym gadają. Od dawna nie opuściłem mistrzostw z powodu kontuzji, poza pierwszymi dwoma latami.
To zabawne, kiedy podchodzi do ciebie 80-letni mężczyzna, opowiada o swoich endoprotezach stawu biodrowego i o tym, jak latają i biegają po całym domu, a ja stoję i mówię: „Mam dwadzieścia kilka lat, daj mi już spokój!”.
Poza boiskiem życie Bennetta stało się bardziej pracowite. Niedawno się ożenił i obecnie jest dyrektorem szkoły podstawowej w Kilmagner NS w Corku.
Zacząłem tam w styczniu zeszłego roku. Jestem też około godziny i 20 minut od treningu. Największym problemem jest siedzenie w samochodzie przez 3 godziny, prowadzenie. Ale lubię być zajęty.
Jego praca wiąże się z koniecznością ciągłego kontaktu z miejscowymi, zwłaszcza gdy Waterford poznaje ich sąsiadów, a gdy nadarza się okazja, nie ma żadnego problemu z odwdzięczeniem się The Rebels.
Podoba mi się to, ja też im dokuczam, przez ostatnie 5 lat uczyłem w Corku i kilka razy pobiliśmy Cork, więc to im wszywałem.
Dzięki swojej regularnej pracy Bennett został w tym roku ponownie nominowany do PwC All-Star, choć nadal skupia się na zdobyciu trofeów przez drużynę i nadziei na kolejne wspaniałe dni z The Déise.
Tak, to zabawne pytanie, bo nie chcesz, żeby zabrzmiało, jakbyś tego nie doceniał. To oczywiście genialne, ale zdajesz sobie sprawę, że to nie jest cel końcowy. Moim zdaniem najbardziej martwiłbym się o to, żeby wydostać się z Munster i znowu tam zajrzeć.
Pomimo wszystko podejście Bennetta pozostało stabilne, twardo stąpające po ziemi, a jednocześnie niezwykle konkurencyjne. Co więcej, tak jak dla większości graczy, on po prostu uwielbia grać w gry.
Mówiono mu już wcześniej, że powinien przestać, ale on nie jest gotowy tego usłyszeć i jest gotowy robić to, dopóki nie będzie już w stanie.
To historia o uporze, miłości i grze przekraczającej barierę bólu, o człowieku, który nie chce odpuścić, nawet gdy gra karze go za to, że się opiera. Dla Stephena Bennetta to proste: dopóki będzie w stanie unieść miotłę, będzie kolejne lato, kolejna przerwa w grze, kolejna niedziela w barwach Waterford lub Ballysaggart.
Ponieważ, jak sam to najlepiej ujął:



